Ach, ta miłość asteników! Cóż to po prostu była za cholera! Oczywiście dla pykników - tamci nie zdawali sobie z tego sprawy zupełnie. Zawsze niepewni swego, ciągle wątpiący, ciągle rozdarci między diametralnie przeciwne sobie uczucia, tropiący samych siebie na niezrozumiałych szlakach własnych swych, często wspanialszych od nich samych sobowtórów, wiecznie nienasyceni i zjadani przez nieściśliwość ostateczną sentymentów, wyrzuty sumienia, i drobną, aż bolesną czułostkowość. A do tego to ciągłe poczucie, że wszystko to jest "nie to", że za krawędziami tych męczarni jest gdzieś słoneczny świat prostych, pięknych, wolnych uczuć, niedostępny, utęskniony i n i e p o w r o t n y - tak jakby był już kiedyś tuż tuż i odleciał jak miraż w swój własny, niedosiężny wymiar istnienia.
S. I. Witkiewicz, Jedyne wyjście, wyd. P.I.W., 1980, s. 10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz